Czy w Meksyku jest niebezpiecznie? [2021]


"Aj, przecież tam jest niebezpiecznie", "Tak sama Pani jeździ, że też się Pani nie boi",  "Tyle się czyta, to chyba nie jest rozsądne", "Pani Mama to chyba nie śpi po nocach" - takie komentarze na temat mojego życia w Meksyku słyszę niemalże każdego dnia. Od taksówkarzy przez słuchaczy na moich wykładach i dziennikarzy TVP aż do pani Krysi sąsiadki. Pytanie o bezpieczeństwo jest też najczęstszym pytaniem, które zadajecie mi Wy, w kuluarach wiadomości na FB i mejlowych porad. Nie żebym nie lubiła za każdym razem odpowiadać na to same pytanie,  bo o dziwo wyjątkowo w tym gustuję (nauczycielskie i teatralne niespełnione zapędy chyba). Pomyślałam tylko, że napiszę o bezpieczeństwie w Meksyku dla tych, którzy wolą zapytać Googla, a nie mnie osobiście.

Czy naprawdę jest niebezpiecznie?

Jest niebezpiecznie. Statystyki nie kłamią, a opowiadane historie nie biorą się znikąd. Nie mogę odpowiedzieć inaczej. To okropne, że liczba ofiar zabójstw co roku wzrasta. To straszne, że przestępczość związana z kartelami narkotykowymi i liczba ofiar wojny z nimi oraz między nimi z roku na rok wzrasta. To okropne, że często do zaginięć i morderstw swoich własnych obywateli często przyczynia się wojsko i policja. To okropne, że giną dziennikarze, studenci, lokalni aktywiści i działacze społeczni oraz ekologiczni. I tak, trzeba się mieć na baczności.

Czy naprawdę jest AŻ TAK niebezpiecznie?

Nie jest aż tak niebezpiecznie. Po ulicach nie spacerują ludzie z bronią. Nie słychać strzałów. Nie widać na ulicach przemocy. Nie słychać krzyków. Tylko dwa razy widziałam uciekającego złodzieja, który ukradł komuś portfel albo łańcuszek (obydwa przypadki na Mercado de Lagunilla, zaraz obok Tepito, miejsca uchodzącego za jedno z najbardziej niebezpiecznych w mieście Meksyk). I nie, nie czuję ciągłego zagrożenia. Obecna w Meksyku przemoc rzadko dotyka turystów, chociaż w ostatnich latach na pewno się wzmogła. 99% turystów wraca zachwyconych i pozytywnie zaskoczonych Meksykiem. 

Co o bezpieczeństwie w Meksyku mówią statystyki?

Meksyk jest ogromnym krajem. Jedne regiony są bardziej niebezpieczne od innych. A te niebezpieczne mogą leżeć tysiąc kilometrów od naszego wakacyjnego kierunku. Bardzo fajną mapkę przygotował "The Economist", który porównuje poziom bezpieczeństwa poszczególnych stanów Meksyku do innych krajów na świecie. Każdemu meksykańskiemu stanowi zostaje przyporządkowane państwo o najbliższym mu poziomie zabójstw. To, że w stanie Oaxaca popełniono podobną liczbę zabójstw co we Włoszech (523-529), nijak nie uspokaja, jako że Włochy mają 60 milionów mieszkańców, a Oaxaca niespełna 4. Jednakże porównanie bezpieczeństwa stanu Jukatan do Finlandii już wypada bardziej pozytywnie (w obydwóch miejscach 2.20 zabójstwa na 100,000 mieszkańców).

Aktualne statystyki na temat bezpieczeństwa w poszczególnych stanach można znaleźć na stronie MSZ.

"Niebezpieczność" danego kraju zazwyczaj mierzy się ilością zabójstw w ciągu roku na 100 tysięcy mieszkańców. Ten wskaźnik w Meksyku plasuje się na poziomie 21.5, podczas gdy w Polsce jest to 0,8, w USA 3,8, a w Rosji 9,0. Meksyk okazuje się jednak bezpieczniejszy od swoich południowych sąsiadów, gdzie ten wskaźnik to: Gwatemala - 39,9, Belize - 44,7. Dużo niebezpieczniejsze są Salwador  - 41, 2 oraz Honduras - 90,4 (który jest obecnie najniebezpieczniejszym krajem świata, który nie jest w stanie wojny). W całej Ameryce Łacińskiej bardziej niebezpieczne niż Meksyk okazują się być: Brazylia (25,2), Kolumbia (30,8) i Wenezuela (53,7). Źródło: Wiki (2015).

Mexico Peace Index (niebezpieczeństwo w poszczególnych meksykańskich stanach), aktualizacja 2021

Najniebezpieczniejsze: Baja California, Colima, Zacatecas, Chihuahua, Guanajuato
Najbezpieczniejsze: Jukatan, Tlaxcala, Chiapas, Campeche, Nayarit


Dlaczego w takim razie Meksyk kojarzy się Polakom przede wszystkim z niebezpieczeństwem?

Bo taki obraz Meksyku lansują polskie media. Pracuję od lat w mediach i wiem, jak to działa. Dziennikarstwo przestaje być sztuką, a staje najprostszym przykładem sprzedaży. Gdzie popyt kreuje podaż, a podaż - popyt. Towar ma być piękny, lśniący, szokujący, seksowny. A jeśli taki nie jest, to trzeba go takim uczynić. A jak sprzedać Meksyk? Meksyk sprzedaje się szokiem. Trupami, przemocą, zbrodniami, gangami narkotykowymi. Oczywiście, to wszystko się dzieje, a wiadomości są wiadomościami. Dziennikarze informują nas o tym, co się dzieje na świecie, a to są często najważniejsze wydarzenia z Meksyku, co zrobić. Piszą jednak też o innych rzeczach, ale te często nas nie kręcą, nie szokują, nie pozostają w pamięci. Media to wiedzą i robią z tego użytek. Wiedzą, co wrzucić na HS albo na główną, żeby się "klikało". Tutaj wszystko zatacza koło. 

Meksykańska przemoc i kartele narkotykowe to jest ta jedna historia, którą w kółko opowiada się o Meksyku, nie poświęcając zbyt wiele miejsca innym historiom, które mają miejsce w tym kraju. Ta jedna historia staje się jedyną i tworzy stereotypy (polecam w tym temacie świetne wideo z wystąpienia na TED-zie nigeryjskiej pisarki Chimamandy Ngozi Adichie "Niebezpieczeństwo jednej historii"). Dlatego też ja, za pomocą tego bloga, staram się opowiadać o Meksyku właśnie te inne historie - skupiając się na jego niezwykłej kulturze i niesamowitych ludziach. 


(mem, który krąży po sieci: "jak ludzie widzą Meksyk vs Meksyk w rzeczywistości")

Czym różni się przemoc meksykańska od polskiej?

To takie małe przemyślenie, do którego doszłam ostatnio. Oczywiście nie jest prawdziwe w 100% przypadków, bo każdy człowiek jest inny i wszędzie na świecie można spotkać wariata, bydlaka i człowieka, który chce się wyżyć na innych. W Polsce przemoc często wiąże się z czystą agresją. Bo ktoś należy nie do takiej subkultury, bo ma szalik innej drużyny, bo mówi w innym języku, ma inny kolor skóry, nie takie buty, bo za mało mięsa w kebabie. Pod tym względem - w pozornie niebezpiecznym Meksyku, czuję się bezpieczniej niż w Polsce. Bo za przemocą rzadziej kryje się szaleństwo, agresja, homofobia i nienawiść.

Droga 199 w Chiapas (Palenque-San Cristóbal de las Casas) - bezpieczeństwo

Popularna wśród turystów droga w stanie Chiapas prowadząca z Palenque do San Cristóbal de las Casas oprócz tego, że pełna dziur, reduktorów prędkości i zakrętów (co sprawia, że 190 kilometrów jedzie się pięć godzin) zyskała w ostatnich latach wśród Polaków złą sławę. Po pierwsze dlatego, że zamordowano tam polskiego rowerzystę Krzysztofa Chmielewskiego. Po drugie dlatego, że napadnięto tam na autokar z polskimi turystami (choć sytuacja wedle relacji przewodniczki tej grupy była o wiele mniej dramatyczna od tego, jak przedstawiały ją media). Wcześniej zresztą dochodziło tam do innych napadów.

Z tego powodu autobusy ADO już od lat nie jeżdżą tą drogą, a okrężną przez Villahermosa. Autokary z turystami czy wycieczki z lokalnego biura Otisa (Jalapeño Tours) oraz pewnie też z innych odbywają się zazwyczaj pod eskortą policji. 

Sama, jako że 9 lat mieszkałam w San Cristóbal, wielokrotnie pokonywałam tę trasę. Kiedy jechałam własnym samochodem, starałam się podłączać pod konwoje busików Otisy albo przynajmniej jechać sznureczkiem z innymi samochodami - nigdy nie być sama na drodze. Tanie autobusy czy colectivos jeżdżące tą trasą uważam za w miarę bezpieczne - napady zdarzają się raczej na te "bogatsze" środki transportu. 

Blokady na drodze 199

Droga 199 przebiega przez najbiedniejszą gminę w całym Meksyku - Ocosingo, gdzie ludność zmaga się z wieloma problemami, a jako że jest to ludność rdzenna nie zawsze bywa wysłuchiwana przez władzę. Ostatnią deską ratunku, jeśli chodzi o zwrócenie uwagi rządzących na ich bolączki, jest zablokowanie jednej z głównych tras turystycznych w stanie. Czasem można przez nie przejechać za drobny datek na rzecz sprawy (zazwyczaj wysokość jest dobrowolna, wystarczy 20-50 pesos). Czasem blokada jest nieprzejezdna, wtedy (gdy trasa zablokowana jest na trasie San Cristóbal-Ocosingo) jedzie się przez Altamirano. Ja przed wyjazdem zazwyczaj pytam kierowców colectivos w tym kierunku, jak wygląda dzisiaj droga i którędy najlepiej pojechać (w San Cristóbal odjeżdżają sprzed dworca ADO, w Palenque z ulicy, która idzie od dworca do centrum).

Z tymi blokadami wiąże się jednak trochę nieprawdziwych historii opowiadanych przez turystów:

1) Blokady zwykle nie mają celu rabunkowego. Wystarczy zapytać tworzących je ludzi, dlaczego blokują drogę. W odpowiedzi usłyszy się np. o protestach przeciwko nielegalnej wycince drzew, budowie kopalni na terenie rdzennej ludności, budowie autostrady do Palenque, niespełnionych obietnicach wyborczych w sprawie budowy kanalizacji czy też o pracowniku firmy Coca-Cola, który zginął podczas pracy, a firma nie chce wypłacić rodzinie odszkodowania, więc sąsiedzi blokują drogę, by informować o sprawie i zbierać pieniądze na prawnika.

2) Protestujący nie zasłaniają twarzy, dlatego że są przestępcami. Zasłanianie twarzy w Meksyku nie kojarzy się jednoznacznie z przestępcami - robi to np. wielu aktywistów, którzy boją się ujawniać swoją tożsamość, gdyż wielu z nich dostawało pogróżki, a nawet było mordowanych.

3) Drogi nie blokują zapatyści. Odcinają się oni od blokad (i napaści) na tej drodze, przy wejściu do ich autonomii są na ten temat wielkie informacje. Nie każdy zamaskowany człowiek to zapatysta.

4) Maczeta nie taka straszna, jak ją malują. Maczeta jest stałym akcesorium tutejszej ludności - tutejsza roślinność potrafi błyskawicznie uniemożliwić przejście ścieżką na pole, więc w tej sposób toruje się przejście. Ostrzeżenie przed "mężczyznami z maczetami" dotyczą więc często zwykłych niewinnych rolników. Taka maczeta rzadko służy jako broń.

Środki bezpieczeństwa w Meksyku. Kilka porad:

1) Kiedy jedziesz autobusem, nie wkładaj plecaka z cennymi rzeczami na półkę nad głową, nie kładź go na siedzeniu obok. Najlepiej miej te rzeczy na kolanach, torebkę, plecak zawieszone na kolanie. Można przywiązać też plecak do nogi. Kilku moich znajomych zostało okradzionych w autobusie, bo nie przywiązali uwagi do bezpieczeństwa bagażu podręcznego (szczególnie często się to zdarza na trasie Palenque-Mérida!). Nie słyszałam zaś o żadnym przypadku, by komuś zginął bagaż z bagażnika autobusowego.

2) Kiedy przyjeżdżasz do nowego miasta, zapytaj lokalsów, co jest bezpieczne, a co nie. Czy bezpiecznie jest jeździć autobusem? Czy bezpiecznie jest jechać taksówką? Gdzie lepiej się nie zapuszczać? Ja często kładę przed moim hostem czy pracownikiem hotelu mapę i mówię: zakreśl mi liniami obszary, w które nie powinnam iść. Jeśli masz zamiar skręcić w ulicę, która nie wygląda bezpiecznie, zapytaj pana w sklepie na rogu, czy to bezpieczne. Często ludzie sami przestrzegają - nie idź tam, to nie jest zbyt bystre.

3) W niebezpiecznych miejscach staraj się być niewidzialny. Oczywiście, to nigdy nam się nie uda - na kilometr śmierdzimy turystami. Ale staraj się nie szokować ekstrawaganckim strojem, makijażem, krótkimi szortami. Ja kiedy podróżuję sama, to wdziewam coś, co nazywam "uniforme de securidad" - uniformem bezpieczeństwa. Składa się on z luźnych spodni za kolano albo długiej luźnej spódnicy oraz koszulki, która nie odsłania biustu. Poza tym, obowiązkowo - chustka na głowę, żeby nie świecić bladymi lokami na 2 kilometry. Moim autorskim pomysłem jest też włączenie w skład uniformu bezpieczeństwa koszulki z Matką Bożą z Gwadelupy, Najświętszej Panienki Meksykanów. Jak można podnieść na nią rękę? Sprawdzonym pomysłem jest też fejkowa obrączka na palcu. Pomaga w ukracaniu niechcianych zalotów.

4) Kiedy wracasz sam taksówką, poproś kogoś, żeby cię odprowadził i spisał numer pojazdu, rejestrację. Nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ta informacja może się przydać także, jeśli coś w taksówce np. zostawisz. Polecam również Ubera, działa w niektórych większych miastach Meksyku. Co by o nim nie mówić - opcja przesłania komuś statusu naszego przejazdu, naszej lokalizacji i namiaru na kierowcę jest naprawdę świetna.

5) W niebezpiecznych miejscach nie świeć drogim sprzętem. Znam ludzi, którzy swoje lustrzanki oklejają szarą taśmą klejącą, a paski z jebutnym napisem "Canon" zastępują tanią, hipisowską plecionką. Pokrowiec od aparatu można schować w jakiejś torbie, plecaku. Ja swój aparat noszę w związanej jako torba chustce. Staraj się wyglądać i zachowywać jak ktoś, kogo okradać nie warto.  Podkreślam, że mówię o podejrzanych miejscach, a nie turystycznych szlakach.

6) Ustaw limit wypłat na karcie płatniczej. Miej w pogotowiu telefon, z którego możesz zadzwonić zablokować skradzioną kartę. Miej dwa portfele - jeden na większe kwoty, jeden na codzienne wydatki na ulicy. Dwie karty też się przydają, z doświadczenia wiem (bankomaty w Meksyku często dają najpierw kasę, a potem kartę, można o niej zapomnieć, jak już ma się pieniądze w ręku).

7) Polecam zakup meksykańskiej karty SIM. Wydatek to praktycznie żaden, a ma się internet i w każdej praktycznie sytuacji można zadzwonić. Polecam informowanie bliskich na bieżąco o swojej sytuacji. Na wszelki wypadek. 

Macie jakieś swoje sposoby, rady, triki? Listę będę uzupełniać.