Meksykański rząd chce zastrzec nazwę "mezcal"

Meksykański rząd chce zastrzec nazwę "mezcal". Prawo do niej mają mieć jedynie niektórzy producenci - ci, których trunek spełni odpowiednie normy i dostanie odpowiednie certyfikaty. "Wyroby mezcalopodobne" mają zostać nazwane "komil", co w języku nahuatl oznacza "odurzający trunek". 

Zakazane będzie także używanie na etykiecie słowa "agawa". - To absurd, agawa to nazwa rośliny. To tak jakby zastrzec używania słowa "winogrono" albo "jabłko" - komentują przeciwnicy nowego prawa. Budzi ono także inne kontrowersje.  

Projekt nowego prawa zwanego w skrócie NOM 199 ma z założenia chronić rynek meksykański przed podróbkami. Według prezesa Consejo Regulador del Mezcal (Rady Regulacyjnej Mezcalu), Hipócratesa Nolasco, w 2015 roku wykryto, że 48 procent trunków sprzedawanych na rynku krajowym jako mezcal stanowiły produkty podszywające się pod niego. Producenci mezcalu odpowiadają, że nie istnieje przecież jedyna słuszna receptura mezcalu, a każda rodzina przygotowuje trunek trochę inaczej, wedle wielopokoleniowych tradycji. - To jest atak na małych producentów, którym zabroni się używania nazwy, którą posługiwali się od 300 lat - mówi Ana Valenzuela, biolog zajmująca się agawą oraz jej destylatami - tequilą i mezcalem. 

Mezcal to nazwa rodzajowa trunku destylowanego z agawy (co z tequili także czyni rodzaj mezcalu). Wedle regulacji o Chronionej Nazwie Pochodzenia (Denominación de Origen) prawa do używania nazwy "mezcal" mają jedynie producenci z ośmiu meksykańskich stanów (Oaxaca, Guerrero, Michoacán, Guanajuato, Tamaulipas, San Luis Potosí, Durango i Zacatecas). Mezcal zaś produkowany jest w dwudziestu kilku, w wielu z nich jest to mezcal ceniony za swoją wysoką jakość i wytwarzany tam od pokoleń. Alkohol od takich producentów mógł być dotąd nazywany “destilado de agave” (destylat z agawy) albo “aguardiente de agave” (bimber z agawy). Nowe prawo zabroni im używania na etykiecie nazwy "agawa" czy"maguey" oraz wymienienia nazwy gatunku agawy, z jakiej został wyprodukowany.

Jedyną nazwą, jaką będą mogli się posługiwać, jest "komil". - To słowo nigdy nie było używane dla określenia mezcalu i nie jest zakorzenione w żadnym ze stanów produkujących ten trunek - mówi Emilia Pool Illsley, badaczka zajmująca się mezcalem. Zaznacza, że nowe prawo uderzy także w producentów, którzy wprawdzie mieszkają na terenie ośmiu wymienionych w regulacji stanów, ale nie stać ich na opłacenie certyfikatów. - Będzie trzeba zapłacić około 50 tysięcy pesos, żeby dostać wszelkie potrzebne pozwolenia. Większość producentów mezcalu w Meksyku to ludzie biedni, którzy nie będą mogli sobie pozwolić na taki wydatek - mówi Daniel Abdelmasih, członek grupy Frente Mayahuel.

Frente Mayahuel to grupa złożona z wielu podmiotów będących przeciwko wprowadzeniu NOM199. Jej nazwa odnosi się do azteckiej bogini agawy. W innych miejscach w kraju powstają podobne grupy sprzeciwu. Wszystkie one mają nadzieję, że meksykańskie ministerstwo gospodarki nie wprowadzi prawa, które ugodzi w tysiące małych producentów mezcalu. Z końcem kwietnia skończyły się rządowe konsultacje społeczne na ten temat i nowe regulacje mogą być wprowadzone lada dzień. - Największym problemem jest to, że traci się pewien potencjał. Potencjał, by uczynić mezcal motorem rozwoju regionalnego. Ten przemysł tworzy wiele miejsc pracy, nie tylko dla samego wytwórcy, ale i dla innych zatrudnionych przy uprawie agawy, jej ścinaniu, w fabrykach mezcalu oraz przy jego sprzedaży. Jest to duża sieć i na poziomie małych społeczności ma bardzo duże znaczenie - mówi Emilia Pool Illsley.

- To, co chronimy, to marka mezcal - powiedział Alberto Esteban Marina, dyrektor generalny ds. norm w meksykańskim ministerstwie gospodarki, na jednym ze spotkań informacyjnych. - To nie marka!  To jest produkt z agawy! - odezwały się oburzone głosy zgromadzonych. Wypowiedź Mariny wydaje się być dość znamienna. - Oni chcą posiąść mezcal, tak jakby był on marką, znakiem handlowym. Bo mezcal dzisiaj ma już swoją wartość - mówi Ana Valenzuela, nawiązując do rosnącej popularności trunku w ostatnich latach. W Meksyku mezcal stał się modnym alkoholem, a otwierające się jak grzyby po deszczu bary zwane mezcaleríami zyskały już opinię kultowych. Sława meksykańskiego alkoholu szybko dotarła do innych krajów. W 2015 roku na rynek zagraniczny trafiło półtora miliona litrów tego trunku, 30 procent więcej niż rok wcześniej. Mezcal eksportuje się do 50 krajów, w tym głównie do Stanów Zjednoczonych, Australii, Hiszpanii, Chile, Wielkiej Brytanii i Niemiec. 

- To wszystko przez to, że duże firmy nie chcą konkurencji - mówi Daniel Abdelmasih. Sądzi, że rząd chce pójść im na rękę. - Wygląda na to, że duże przedsiębiorstwa pragną monopolu. Wydaje mi się to niesprawiedliwe i nieetyczne - mówi Carlos Lucio, antropolog. Ana Valenzuela dodaje, że NOM 199 uderzy w rozwój terenów najuboższych, w zachowanie biologicznej różnorodności oraz w tradycyjną wiedzę ludową. Przeciwnicy nowego prawa dodają, że rząd meksykański zdaje się nie zauważać, iż trunek kojarzony jest jako wyrób rzemieślniczy, a sukces mezcalu to zasługa przede wszystkim małych, tradycyjnych wytwórców. 


Zobacz także: 8 trunków do spróbowania w Meksyku

Mezcaleria "Gusana Grela" w San Cristobal de las Casas.

#sellamamezcal stało się oficjalnym hasztagiem przeciwników NOM199.

"Na cienkiej granicy między dobrem i złem - mezcal". Fot. Claudio del Valle


Schemat przedstawiający znaczenia słowa mezcal / mezcalphd.com







Tekst ukazał się także w serwisie Iberoameryka.com.