Libańczycy w Meksyku: milionerzy, Salma Hayek i tacos al pastor

Czy wiecie, że emblematyczne danie Meksyku - tacos al pastor - przywieźli migranci z Libanu? Stamtąd pochodzi też niezwykle popularny w meksykańskim panteonie świętych San Charbel, którego widzieliście zapewnie niejednokrotnie w Meksyku w postaci kościelnych figur czy dewocjonaliów. Libańskie pochodzenie ma także aktorka Salma Hayek oraz najbogatszy człowiek w kraju, a w latach 2010-2013 także najbogatszy człowiek na świecie - Carlos Slim. Libańczycy są widoczną w Meksyku i jego kulturze diasporą. Diasporą, która kojarzy się tutaj głównie z sukcesem, pieniędzmi i prestiżem. 


Libańska diaspora na świecie to przede wszystkim Ameryka Łacińska. To tu mieszka więcej osób o libańskich korzeniach niż w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Na pierwszym miejscu stoi pod tym względem Brazylia, potem Argentyna i Kolumbia. Zaraz za pierwszą trójką zazwyczaj plasuje się Meksyk z około pół milionem obywateli pochodzenia libańskiego (wedle różnych danych: od 400 do 600 tysięcy). Masowa migracja z Libanu zaczęła się około roku 1860, kiedy jego terytorium należało jeszcze to Imperium Osmańskiego, a libańscy chrześcijanie byli prześladowani. To właśnie ta grupa religijna stanowiła trzon pierwszej fali emigracji. Potem doszła do tego susza oraz klęska głodu, co sprawiło, że w latach 1860-1914 te ziemie opuściła jedna trzecia mieszkańców. 

Część chce dotrzeć do USA, ale zamiast w Nowym Jorku wysadza się ich w Veracruz, inni odbijają się od granicy USA, gdzie nie zostają wpuszczeni. Duża część osiedla się właśnie w stanie Veracruz, inni w Puebli i na Jukatanie, część dociera do stolicy. Zaczynają od małych sklepików z pasmanterią, z czasem dołączając do tego bawełnianą odzież. Szybko osiągają pierwsze sukcesy, dobrze lokują inwestycje, otwierają większe zakłady. W latach 30. XX wieku społeczność libańska, stanowiąca wówczas zaledwie 5% mniejszości narodowych, generowała połowę imigranckiej aktywności ekonomicznej. 

Dzisiaj wśród społeczności libańskiej rekrutuje się wielu meksykańskich milionerów (oraz garstka miliarderów!), a libańskie pochodzenie to synonim prestiżu i wejściówka na tutejsze salony. Stołeczna dzielnica zamieszkiwana przez libańskich migrantów - Polanco - jest dzisiaj postrzegana jako najbardziej ekskluzywna w mieście. "To meksykańskie Beverly Hills" - mówią o niej bohaterowie Netflixowego serialu o młodych ludziach z wyższych sfer "Made in Mexico". Jednymi z jego bohaterów są zresztą osoby o libańskich korzeniach (Roby Checa oraz jego brat Peter, mąż Kitzii Mitre).

Tacos al pastor


Wiele osób przyjeżdżających pierwszy raz do Meksyku dziwi się, jak powszechnym widokiem są kręcące się przed knajpami szpule mięsa, które przypominają jako żywo nasze swojskie polskie kebaby. To nie przypadek - przyrządzane właśnie w ten sposób najbardziej uwielbiane meksykańskie tacos, tacos al pastor - przywędrowały z Bliskiego Wschodu i są bliskimi kuzynami arabskiej shawarmy i tureckiego donera. Potrawę przywiózł do Meksyku nikt inny jak właśnie libańscy imigranci. Dostosowali oni swoje rodzime danie do meksykańskich warunków kulinarnych: baraninę zamienili na wieprzowinę, a pszenną pitę zastąpili kukurydzianą tortillą. Potem doszły meksykańskie przyprawy do mięsa - takie jak achiote, bez którego tacos al pastor dzisiaj nijak nie byłoby sobą. Doszła też cebula, kolendra, limonki, a także ananas dumnie górujący na ową kręcącą się mięsną szpulą. 

Kibis


Fot. Basel15 - CC BY-SA 3.0

Kolejny kulinarny spadek po Libańczykach w Meksyku to popularna na Jukatanie przekąska zwana kibis (na Bliskim Wschodzie znana jako kibbeh lub quebbe, a w Meksyku nazywana także kipe lub kupe). To narodowe danie Libańczyków, którzy toczą odwieczny spór z Syryjczykami, kto jest jego ojcem-wymyślicielem. Kibbeh to pupeciki o wrzecionowanym kształcie, które Anglicy podczas II Wojny Światem ochrzcili mianem "syryjskiej torpedy". Pulpeciki wyrabiane tradycyjnie z bulguru i jagnięciny na jukatańskiej ziemi znów się zmeksykanizowały - zastąpiły je wieprzowina i mąka pszenna. Podaje się je z czerwoną cebulą marynowaną w soku z chili i limonek, kapustą i ostrymi sosami habanero. Kibis sprzedaje się często jako przekąskę na ulicach, często z noszonych na rękach koszyków. Kosztuje około 8-10 pesos za sztukę. 

Święty Szarbel


Libańczycy szybko znależli wspólny język z Meksykanami, głównie jeśli chodzi o religię. Chrześcijanie osiedleni w Amerykach byli głównie maronitami, wyznawcami bliskowschodniego odłamu chrześcijaństwa, który przyjmuje zwierzchnictwo Watykanu. Przybywszy do Meksyku zaczęli uczęszczać do tutejszych kościołów katolickich (w mieście Meksyk głównie do Candelarii), a w 1922 prezydent Álvaro Obregón przekazał społeczności maronickiej kościół de Nuestra Señora de Balvanera, znajdujący się na rogu ulic Correo Mayor i República de Uruguay. W 1995 kościół oficjalnie stał się Katedrą Świętego Marona, przyjmując imię świętego patrona maronitów.

Wielu ludzi przychodzi jednak modlić się tu do innego maronickiego świętego, pochodzącego z Libanu duchownego świętego Szarbela Makhloufa. Pod jego figurą, tradycyjnie obwieszoną wstążkami z modlitwami, klęczą jednak nie tylko osoby o libańskich korzeniach, ale także wielu Meksykanów. San Charbel jest dzisiaj jednym z najpopularniejszych świętych w Meksyku i można go zobaczyć w wielu kościołach katolickich na terenie kraju, w tym w wielu parafiach, gdzie nie ma ani jednego Libańczyka. Ale jakby nie patrzeć - jego popularność to tzasługa migrantów z tego kraju, który spopularyzowali tu jego kult. Mówi się, że Szarbel został wysłany przez Boga na tę stronę oceanu, by zintegrować Wschód z Zachodem. Na cuda w Meksyku spowodowane przez libańskiego świętego też nie trzeba było długo czekać. Sama tradycja obwieszania wstążkami z modlitwami jego rozłożonych rąk jego figury narodziła się właśnie w Meksyku.

Do świętego Szarbela modli się też w kościele świętego Augustyna, który mieści się w dzielnicy Polanco, gdzie osiedliło się wielu Libańczyków. Można powiedzieć, że libański święty nieco zdeklasował Augustyna i jest teraz nieoficjalnym patronem kościoła. To tu biorą śluby Libańczycy, a przez kojarzenie ich z pieniędzmi i prestiżem kościół stał się najmodniejszym miejscem w mieście na ceremonie zaślubin. Moja meksykańska przyjaciółka Jimena mówiła mi, że jako nastolatka nie marzyła o niczym innym jak o ślubie w San Agustín i że ze względu na popularność tego kościoła na ślub tam czeka się nawet dwa lata. Jej marzeniem i życiowym celem było też zawsze zamieszkanie w Polanco - co w końcu zresztą jej się udało :) 

Chedraui

Chedraui na Isla Mujeres. Fot. Larry D. Moore CC BY-SA 4.0.
Chedraui na Isla Mujeres Fot. Larry D. Moore CC BY-SA 4.0.

Za jedną z największych sieci supermarketów w Meksyku również stoją Libańczycy. Nazwa sklepu pochodzi od nazwiska jego założyciela, Lázara Chedraui, emigranta z Libanu. Pierwszą placówkę założył on w 1920 roku w Xalapie w stanie Veracruz. Do 1927 roku sklep nazywał się El Puerto de Beirut ("Port Bejrut") - wtedy zmienił nazwę na Casa Chedraui: La Única de Confianza ("Dom Chedraui - Jedyny Godny Zaufania"), by w końcu skrócić ją jedynie do nazwiska właściciela. Sukces sklepu sprowokował otwarcie go w kolejnych lokalizacjach. W 2005 Grupo Chedraui zakupiło sieć Carrefour México, a  dzisiaj na terenie Meksyku znajduje się ponad trzysta marketów Chedraui (z których niektóre, mniejsze funkcjonują pod nazwą Super Che). Do tego dochodzi 125 sklepów w USA - w stanach Kalifonia, Newada, Arizona, Nowy Meksyk i Teksas - funkcjonujące tam pod nazwami El Super i Fiesta.

Znani Meksykanie libańskiego pochodzenia

Salma Hayek 

Aktorka, która urodziła się w Coatzacoalcos w stanie Veracruz. Jej ojciec miał libańskie pochodzenie, był dużym lokalnym przedsiębiorcą, kandydował na prezydenta miasta. Jej imię ("Salama") po arabsku znaczy "pokój". W Meksyku popularność przyniosła jej telenowela "Teresa", a na świecie film "Desperado". Jej życiową rolą było wcielenie się we Fridę Kahlo w filmie z 2002 roku, za którą była nominowana do Oscara (jako jedna z czterech latynoamerykańskich aktorek w historii).

Carlos Slim

najbogatszy człowiek w Meksyku i w całej Ameryce Łacińskiej, zaś w latach 2010-2013 najbogatszy człowiek na świecie. Jego ojciec, Julián Slim Haddad, emigrował do Meksyku w roku 1902 w wieku 14 lat, bez żadnej zanajomości hiszpańskiego. W Meksyku poznał swoją przyszłą żonę, Lindę Helú, także Libankę. Slim jest właścicielem m.in. firm Telmex i Telcel - monopolisty na rynku telekomunikacyjnym w Meksyku. W jego rękach znajduje się także sieć kawiarni Sanborns, jest też największym akcjonariuszem "New York Timesa". Slim jest również kolekcjonerem sztuki oraz właścicielem galerii sztuki Soumaya (nazwanej imieniem jego żony, również o korzeniach libańskich). Zebrał tam ogromną kolekcję rzeźb Rodina, a także dzieła takich artystów jak Van Gogh, Monet, Renoir, Degas, El Greco. 

Alfredo Harp Helú

Brat cioteczny Carlosa Slima i jeden z najbogatszych ludzi w Meksyku. Był właścicielem największego banku w Meksyku oraz w całej Ameryce Łacińskiej - Banamex, a także w swoim czasie drugiej największej firmy telekomunikacyjnej w Meksyku - Avantel (po Telcelu, należącym do jego kuzyna). Po zakupie Banamexu przez Citigroup oddał się działalności charytatywnej. Jego fundacja finansuje głównie projekty sportowe, kulturalne oraz edukacyjnie, w dużej części w jego rodzinnym stanie Oaxaca. Jest wielkim propagatorem bejsbolu, właścicielem dwóch drużyn, w tym Diablos Rojos del México, której stadion został nazwany imieniem milionera. W 1994 został porwany dla okupu i przetrzymywany przez 106 dni, rodzina zapłaciła za jego uwolnienie 30 milionów dolarów.

Susana Harp

Wokalistka meksykańska zakochana w tutejszej muzyce tradycyjnej. Jej ojciec to libański emigrant, a jej stryjek to Alfredo Harp Helú, biznesmen słynący ze swojej działalności charytatywnej. Sama Harp od 2018 roku jest senatorką reprezentującą stan Oaxaca, angażuje się szczególnie w walkę o prawa ludności rdzennej. Susana Harp jest zafascynowana kulturą i tradycją Meksyku, a wiele ze swoich piosenek wykonuje w językach rdzennych: po zapotecku, w mixe czy w nahuatl. Tutaj na przykład jedna  z najbardziej znanych tradycyjnych pieśni meksykańskich "La Llorona" ze zwrotką w języku zapoteckim: 👉 https://youtu.be/XG2BGyg5u-Q 👈

Jaime Sabines

Jeden z największych poetów meksykańskich XX wieku. Jego ojciec, Julio Sabines, urodził się w Libanie. Wraz z rodzicami wyemigrował na Kubę, a potem - w 1914 roku - do Meksyku, gdzie wziął udział w rewolucji meksykańskiej. W Chiapas poznał swoją przyszłą żonę, Luz Gutiérrez Moguel, wnuczkę Joaquína Miguela Gutiérreza - gubernatora stanu, od którego nazwiska wzieła nazwę stolica Chiapas - Tuxtla Gutiérrez. 

José Antonio Meade

Meksykański polityk i kandydat na prezydenta w ostatnich wyborach prezydenckich w Meksyku (w 2018 roku), w których wystartował z ramienia partii PRI i zajął trzecią pozycję. W gabinecie Felipe Calderóna pełnił funkcję ministra energii oraz ministra finansów, zaś za poprzedniego prezydenta, Enrique Penii Nieto ministra finansów, ministra rozwoju społecznego oraz ministra spraw zagranicznych. Libańskie korzenie, oprócz Meade, miało wielu polityków meksykańskich. Mówi się także o nich także w przypadku Plutarca Eliasa Callesa, prezydenta Meksyku w latach 20. XX wieku.


Zainteresowanych tematem odsyłam do książki:
Theresa Alfaro-Velcamp "So Far From Allah, So Close to Mexico: Middle Eastern Immigrants in Modern Mexico"


Komentarze

  1. Bardzo przydatny wpis. Na pewno przyda się na kolejne wyprawy :) Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę dużo ciekawostek o tym państwie. Dziękuję, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz