Juan Soldado. Patron nielegalnego przekraczania granicy z USA

Nowi święci, nowe potrzeby. O powodzenie  przekroczenia granicy ze Stanami modlą się w Meksyku tłumy, a że do Matki Bożej z Guadalupe może niekoniecznie wypada modlić się w takich nielegalnych sprawach, to znaleziono sobie nowego świętego. Nazywa się Juan Soldado i mimo że nie jest uznany przez Watykan, jego wyznawcom nie przeszkadza to uznawać go za pełnoprawnego świętego katolickiego. Wydaje im się nie przeszkadzać nawet to, że ich święty został skazany na śmierć za zgwałcenie i zabicie 8-letniej dziewczynki.

Felipe Osornio Panini "Juan Soldado"

Juan Soldado, czyli „Janek Żołnierz”, nazywał się naprawdę Juan Castillo Morales, pochodził z małej miejscowości w regionie Istmo Tehuantepec w Oaxace i był żołnierzem XIV Batalionu stacjonującego w Tijuanie. W wieku 24 lat, 17 lutego 1938 roku został rozstrzelany na Cmentarzu Numer 1 w Tijuanie za gwałt i morderstwo na 8-letniej Oldze Camacho. O ile w momencie wykonywania wyroku większość mieszkańców Tijuany nie miała wątpliwości co do jego winy, tak już wkrótce po jego śmierci przestało być to tak oczywiste.

Wszystko dlatego że na cmentarzu zaczęły dziać się dziwne rzeczy – plamy krwi na ziemi po rozstrzelaniu zaczęły się powiększać, a z grobu zaczęła wyciekać krew. Słyszano dziwne głosy, podobno to dusza Juana miała krzyczeć, że jest niewinna, domagając się sprawiedliwości. Jak odnotowuje lokalny dziennik, już pół roku od jego śmierci, w Święto Zmarłych 1938 roku na grobie żołnierza przystawał pomodlić się co drugi mieszkaniec Tijuany. Było tam o wiele więcej kwiatów i świec niż na grobie 8-letniej Olgi. Szybko wytworzyła się też tradycja przynoszenia kamieni i układania ich na grobie żołnierza, na znak szacunku.

Dzisiaj ludzie tłumaczą Juana na różne sposoby. Niektórzy twierdzą, że wrobił go jego kapitan. Inni, że Juan przyłapał przełożonego na gorącym uczynku i zaniósł we własnych ramionach konającą Olgę do szpitala i dlatego to jego wzięto za winnego. Była też tragiczna historia miłosna - kapitan miał być szaleńczo zakochany w matce Olgi, dlatego porwał jej córkę. Gazety z tamtego czasu nie wspominają nic o kapitanie, ale podkreślają, że żołnierz nie miał sprawiedliwego procesu. Jedynym dowodem winy żołnierza było jego przyznanie się do winy, a to mogło zostać na nim wymuszone, przesłuchujący mogli go też skusić perspektywą ułaskawienia, jeśli poda się za winnego.

Wyrok zapadł pośpiesznie, pod naciskiem tysięcy ludzi zgromadzonych pod fortem, gdzie przetrzymywano Juana, i pod wpływem zamieszek, które wybuchły z tego powodu w mieście.  Historycy twierdzą, że śmierć Olgi mogła być zaledwie pretekstem do zamieszek dla niezadowolonych mieszkańców miasta, których sytuacja znacznie pogorszyła się o zniesieniu prohibicji w USA (wcześniej Tijuana zbijała niemałe fortunki na sprzedaży alkoholu Amerykanom). Waleczne związki zawodowe chciały też w ten sposób mieć pretekst do rozróby i zasygnalizowania swoich roszczeń. Za gwałt i morderstwo w tamtych czasach groziło maksymalnie 20 lat więzienia. Wyrok śmierci mógł wydać jedynie prezydent albo naczelne dowództwo armii w Mexico City. Ci napisali tylko: "Zróbcie, co trzeba, żeby uspokoić tumult". 

Żeby zaspokoić żądania tłumu zdecydowano się nawet na publiczne wykonanie wyroku śmierci, chociaż od lat już tego nie praktykowano. Poczekano nawet do rana, żeby gazety miały lepsze światło do robienia zdjęć. Juana rozstrzelano na cmentarzu w Tijuanie, dzisiaj zwanym Cmentarzem nr 1. Olga leżała zaledwie kilkadziesiąt metrów od niego, ale po powstaniu Cmentarza nr 2 szybko przeniesiono ją w nowe miejsce. Dzisiaj na grobie Juana Soldado - początkowo ziemnym tylko z drewnianym krzyżem - wyrosła murowana kaplica. Są w niej figury żołnierza, podziękowania, świece z jego wizerunkiem. Nie ma godziny, żeby ktoś nie przyszedł się tutaj pomodlić. Druga kaplica ku jego czci znajduje się pod płotem cmentarza, w miejscu, gdzie rozstrzelano Juana.

Na początku do świętego modlono się o codzienne sprawy: miłość, zdrowie, pieniądze, ale kiedy do Tijuany zaczęły przybywać tłumy migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę z USA pojawiła się nowa intencja. Zapewne migranci wierzyli, że lokalny święty, który zna tutejsze ścieżki, lepiej poprowadzi ich przez granicę. Poza tym do Matki Bożej z Guadalupe w takiej nielegalnej intencji modlić się nie wypadało.

Zobacz także: Santo Toribio. Nowy patron nieudokumentowanych migrantów

Modlitwa do Juana Soldado.

Exvoto z podzięką dla Juana Soldado za przekroczenie granicy z USA trzymając się nóg samolotu.

Kaplica Juana Soldado na Cmentarzu nr 1 w Tijuanie (kwiecień 2019)





Obok świec z Juanem są też świece z "Coco" :) 









Druga kaplica, w miejscu, gdzie rozstrzelano Juana Soldado.



Stoisko z dewocjonaliami z Juanem Diego przed wejściem na cmentarz