Okolice miasta Oaxaca. 8 niezwykłych miejsc do odwiedzenia


Z miasta Oaxaca nie jest łatwo się wydostać. Z wielu powodów. Zachwyca romantycznością swoich uliczek, niedzielnymi potańcówkami na Zócalo, sklepikami z rękodziełem oraz przepastnym, kolorowym targiem (a jego część spowita dymem smażonych mięs ociera się wręcz o jakąś perwersyjną magię) . Miasto zastawia bowiem także jedną z najgroźniejszych pułapek - pułapkę gastronomiczną. Tutejsza kuchnia uchodzi bowiem za jedną z najlepszych w Meksyku. Oaxaca nieodłącznie kojarzy się z czekoladą, mezcalem, mole oraz tamales oaxaqueños. No i z chapulines, czyli konikami polnymi, których jeśli raz się spróbuje, to już na pewno do Oaxaki się wróci. No i jest jeszcze sztuka. Bo Oaxaca to miasto, w którym wszyscy są artystami i do wszystkich na wszelki wypadek zwraca się "maestro". Mam wrażenie, że w tutejszych licznych galeriach, muzeach, szkołach artystycznych i centrach kulturalnych codziennie odbywają się jakieś wernisaże, finisaże, festiwale, no a przynajmniej jakieś interesujące warsztaty. 

Wydostać się z Oaxaki nie jest zatem łatwo. Ale bardzo warto. Otaczające ją miejscowości słyną bowiem z niezwykłych stref archeologicznych, cudów przyrody, a także z kultury ludowej oraz rękodzielniczych tradycji. Zobaczcie osiem moich ulubionych miejsc w Dolinie Oaxaki:

1) Monte Albán
To według mnie jedna z najpiękniejszych stref archeologicznych w Meksyku. Wszystko przez jej położenie - usytuowana jest ona na wzgórzu z widokiem na Dolinę Oaxaki oraz na stolicę stanu. Położona jest na 2000 m n.p.m. i około 400 m nad otaczającymi ją dolinami. Szczyt wzgórza został przez dawnych Zapoteków spłaszczony, a pozyskane w ten sposób kamienie posłużyły do zbudowania miasta. Jest ono najstarszą znaną i najdłużej istniejącą metropolią na terenie dzisiejszego Meksyku. Istniało przez co najmniej 1200 lat, a od 500 r.p.n.e. aż do 750 r. n.e. pełniła funkcję stolicy Zapoteków i była najważniejszą siłą między Teotihuacánem na północy, a miastami-państwami Majów na wschodzie.

2) Hierve el Agua
Za każdym razem, gdy tu jestem, muszę się uszczypnąć, by sprawdzić, czy aby nie śnię i czy to przypadkiem nie namalowane. Hierve el Agua czasem nazywane jest “najdziwniejszym wodospadem świata”, bo tak naprawdę nim wcale nie jest. To, co z daleka wygląda na spadającą wodę, to w rzeczywistości stalaktyty. Znajdują się tutaj też naturalne baseny wypełnione turkusową wodą. Kąpiąc się w nich na skraju przepaści można podziwiać bajeczne górskie krajobrazy. Woda, która wypełnia baseny, miejscami zdaje się wrzeć (“Hierve el Agua” oznacza “wrzącą wodę”), dzieje się to za sprawą obecnych tu w ogromnych ilościach magnezu, dwutlenku węgla i wapnia. Polecam zostanie nad wodospadami na noc w namiocie albo w cabanii, podziwiany samotnie wschód słońca w tym miejscu był jednym z najpiękniejszych przeżyć w moim życiu (zdjęcie TUTAJ). Więcej zdjęć znajdziecie TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.

3) Teotitlán del Valle
Fiolety z owoców granatu, zieleń z nopalu, czerwienie z pancerzyków owadów zwanych czerwcem kaktusowym. Naturalne sposoby barwienia tkanin nie zmieniły się tu od pokoleń. Większość mieszańców wioski Teotitlán del Valle, tak jak ich dziadkowie, zajmuje się tkactwem. Zamieszkujący tu Zapotekowie tkali jeszcze przed przybyciem Hiszpanów. To właśnie w tkaninach płacili trybut Aztekom, którzy nadali ich wiosce dumną nazwę "ziemi bogów". Dzisiaj można tu odwiedzić jeden z warsztatów tkackich (niektóre z nich przygotowały dla odwiedzających krótką prezentację na temat powstawania tutejszych tkanin), a także dwa muzea (w tym świeżo otwarte i naprawdę świetne Centro Cultural Comunitario, z darmowym wejściem). Zdjęcia TUTAJ.

4) Santiago Matatlán
"Para todo mal - mezcal, para todo bien - tambien" (Na całe zło - mezcal, na wszystko, co dobre - też) - mawiają Meksykanie. Destylat z agawy staje się drugim najpopularniejszym - obok tequili - meksykańskim alkoholem. Jest coraz modniejszy, a miejsca, które go serwują - mezcalerie - są nowym, popularnym formatem knajpianym (coś jak nasze polskie knajpy z wódką i zakąską). Santiago Matatlán nazywane jest "światową stolicą mezcalu" i rzeczywiście będąc tam nie da się nie zauważyć, że mezcal produkuje się praktycznie w każdym gospodarstwie. Niektóre fabryki można odwiedzić i przyjrzeć się procesowi produkcji (a nawet spróbować swoich sił pociągowych przy miażdżeniu tzw. serc agawy w takim oto kieracie jak na zdjęciu obok). No i przede wszystkim można mezcal zdegustować i dowiedzieć się, czym się różni reposado od añejo oraz espadín od tobalá.

5) Santa María Atzompa
W miejscowości Atzompa polecam zobaczyć dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest otwarta w 2012 roku strefa archeologiczna z niesamowitym widokiem na miasto Oaxaca oraz na ruiny Monte Alban. Strefa jest na tyle nowa, że wejście wciąż jest tam za darmo i praktycznie nie ma tam turystów (ZDJĘCIA). Drugą jest targ rękodzieła, gdzie można znaleźć przede wszystkim wyroby z czerwonej gliny, z których słynie Atzompa (ZDJĘCIA).


6) San Bartolo Coyotepec
90 procent mieszkańców miejscowości San Bartolo Coyotepec trudni się wyrobem ceramiki z czarnej gliny. Kunszt garncarski przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, z matki na córkę, od czasów jeszcze przedhiszpańskich. Przekazywane są też miejscowe przesądy. Jak ten, że glinę mogą wydobywać tylko mężczyźni. - Gdyby zrobiła to kobieta, glina zmieniłaby się w kamień - mówi nam starszy sprzedawca na jednym z dwóch tutejszych targów z ceramiką. Ceny tej ceramiki są tak oburzająco niskie, że wciąż nie mogę dojść do siebie. W Coyotepec znajduje się także niewielkie, stanowe sztuki popularnej Museo Estatal de Arte Popular Oaxaca (wstęp 20 pesos). Zdjęcia znajdziecie TUTAJ.

7) San Martín Tilcajete i Arrazola
Pedro Linares miał sen. Sen podczas ciężkiej choroby. Szedł po dziwnej krainie, był szczęśliwy i nic go nie bolało. Wtedy pojawiły się one. Kolorowe potwory. Osioł ze skrzydłami motyla. Kogut z rogami byka. Lew z głową orła. Wszystkie wykrzykiwały jedno słowo "Alebrijes, alebrijes, alebrijes!". Coraz głośniej. Dźwięk stawał się nie do zniesienia. Uciekał przed nim, aż w końcu spotkał człowieka. - Jeszcze nie powinieneś tutaj być - powiedział mu mężczyzna. Po przebudzeniu Linares zaczął robić potwory ze snu z paper maché. Nazwał je alebrijes. W jego ślady poszli inni artyści. Dzisiaj alebrijes są jednym z bardziej rozpoznawalnych elementów meksykańskiej sztuki popularnej. Najsłynniejsze z nich produkuje się właśnie pod Oaxacą - w miejscowościach Arrazola i San Martín Tilcajete. Na miejscu można odwiedzić liczne warsztaty oraz sklepy. Niektóre z nich organizują warsztaty malowania alebrijes. Więcej zdjęć TUTAJ. San Martín Tilcajete słynie także z niezwykłego karnawału z wysmarowanymi olejem diabłami.

8) Santa María del Tule
Miejscowość słynna przede wszystkim z... drzewa. Wszystko dlatego, że ma ono 2 tysiące lat, a jego pień jest najszerszy na świecie - jego obwód to aż 58 metrów. Legenda mówi, że drzewo zasadził Pechocha - kapłan boga wiatru Ehécatla, potem świętość drzewa zagarnął dla siebie kościół katolicki, ogłaszając je cudownym i stawiając tuż obok kościół. Warto pojawić się tam 12 października, kiedy drzewo obchodzi swoje urodziny. Pod drzewem odbywa się uroczysta msza święta z muzyką na żywo i jest to jedyny dzień w roku, kiedy można wejść za barierki ogradzające drzewo i zbić z nim bezpośrednią urodzinową piątkę. Drzewo dostaje również prezenty. Na jego pniu zawiesza się wielkie kukurydziane placki tlayudy, kwiaty, owoce oraz zabawki. A także... butelki z mezcalem i tequilą. Oraz kieliszki, bo jakże by inaczej drzewo miałoby wypić toast za swoje zdrowie. Zdjęcia z tej uroczystości znajdziecie TUTAJ.

Zobacz także: Co zobaczyć w Chiapas? 10 mniej oczywistych miejsc